
Utracony świat – relacja ze spotkania

Literackie spotkanie między miastem a wsią
Jeśli szukamy doświadczenia, to wyprowadzamy się z miasta – Piotr Śliwiński
Boję się tej mojej wsi – Małgorzata Lebda
Wiejskie doświadczenia są nabrzmiałe i nieprzystające do miasta – Jakub Małecki
Kościelny zegar naprzeciw księgarni Skład Kulturalny na poznańskich Jeżycach wybija godzinę szóstą wieczorem. W księgarni Małgorzata Lebda – poetka, Jakub Małecki – prozaik i tłumacz, Piotr Śliwiński – znawca i miłośnik literatury oraz czytelnicy w różnym wieku z Dyskusyjnych Klubów Książki, i nie tylko… Wspólna rozmowa zahacza o młodość w literaturze, o wybory tożsamości w doświadczeniach wiejskich, o respekt dla życia prostych ludzi i uważność wobec zwykłości. Ale też o ultramaratony, bankowe korporacje i zawodowy boks. Wymyka się i ciągle wraca do tematu zakreślonego hasłem „Nowe pokolenie” – młody nurt literatury wiejskiej.
Jak to się zaczęło?
Piotr Śliwiński przedstawia gości. Podkreśla ich liczne i doceniane dokonania literackie, mimo młodego wieku. Zaznacza, że dzisiaj młodość jest bardzo pracowita… Nawiązuje też do tytułu rozmowy („Nowe pokolenie”) i wskazuje na siebie, jako na starszego moderatora – dla równowagi. – Dlaczego piszecie? – pyta. Czy jesteście młodym pokoleniem sukcesu? Jak zaczęło się to pisanie?
Jakub Małecki spokojnie wyjaśnia, że jako młody chłopak chciał być Mariuszem Pudzianowskim. Ale nie wyszło… Po studiach ekonomicznych pracował w korporacji bankowej. Zaczął pisać opowiadania dla oddechu od pracy. Wcześniej nigdy o tym nie myślał, chociaż czytanie zawsze sprawiało mu radość, ale jako chłopak „sprzed bloku” obawiał się, czy ta przyjemność nie jest trochę podejrzana. Raczej nie można się było do niej przyznać. Pierwsze opowiadanie powstało w kontrze do tego, co przeczytał – do opowiadania prasowego z nijakim zakończeniem. A chęć „zostania Mariuszem Pudzianowskim” przełożyła się na niektóre tłumaczenia książek o wybitnych bokserach.
Małgorzata Lebda mówi, że pisanie zawsze chodziło jej po głowie. Pochodzi z wiejskiej rodziny bez kultury czytania, bez domowych książek. Poza Biblią. Ale kiedy ojciec w zimie sprzedawał miód, kupujący zostawali na długie godziny i opowiadali historie, opowiadali swoje życie. Pisanie to potrzeba rozmowy, podkreśla parokrotnie.
– A jakie książki były dla was najważniejsze? – dopytuje Śliwiński. Małgorzata Lebda bez wahania wskazuje na „A jak królem, a jak katem będziesz” Tadeusza Nowaka. Potem były „Psalmy” także Nowaka, z niezwykłym pisaniem o zwierzętach i z odkryciem, że język potrafi przekazać doświadczenie. Jakub Małecki nie wskazuje konkretnych tytułów i autorów. Mówi, że w wyborze lektur i w decyzjach życiowych kieruje się zasadą, że lepiej próbować, niż żałować, że się nie spróbowało. Ujawnia, że prowadzi dzienniczek, z zapisami swoich lektur.
Co jest lepsze na tej wsi?
To pytanie do Małgorzaty Lebdy. Poetka wyjaśnia, że Żeleźnikowa Wielka, gdzie się wychowała, to wieś „na końcu świata” – bo dalej jest tylko las – między Nowym a Starym Sączem. Wszystkie jej książki są o tym miejscu dlatego, że je opuściła. A może także dlatego, że w jej rodzinnym domu nigdy nie było aparatu fotograficznego? Wieś to także inny sposób myślenia o czasie. Teraz jesteśmy w trybie zadaniowości, a wtedy, na wsi, człowiek był bardziej wolny. Na studiach w Krakowie uświadomiła sobie, że bardzo się różni od koleżanek i kolegów z miasta. Miała poczucie wykorzenienia do końca studiów. Dopóki żyli rodzice każdy przyjazd do rodzinnej wsi dodawał jej energii. Po ich śmierci to się zmieniło, odwróciło i teraz wysysa energię. Lebda opowiada, że jej dzieciństwo rozpięte było między ubojnią w pobliżu rodzinnego domu, a kościołem. Że ta ubojnia i emocje dzieciństwa zostawiły ślady, które domagają się rozliczenia – opisania i nazwania. Że teraz wręcz boi się swojej wsi, choć mieszka w Krakowie bardzo blisko lasu i bieganie po lesie nad ranem (Małgorzata Lebda jest ultramaratonką) jest przeżyciem niepowtarzalnym. – Może więc dalej czuję się wykorzeniona? – zastanawia się.
Respekt dla życia zwykłych ludzi
Jakub Małecki na pytanie o odsyłanie niektórych swoich bohaterów do przeżyć wiejskich nie odpowiada wprost. Wyjaśnia, ze jest przepaść między życiowym doświadczeniem miasta i wsi. Wybiera wieś jako miejsce swoich ostatnich książek dlatego, że wiejskie doświadczenia są bardziej nabrzmiałe. Nie wyobraża sobie, żeby historia o odrzuceniu wydarzyła się w dużym mieście. Zaznacza także, że jako autor zawsze lepiej się czuje w skórze starszych bohaterek, a najwięcej problemów ma z postaciami w jego wieku. Nawiązując do refleksji Małgorzaty Lebdy, mówi o innym podejściu do zwierząt na wsi i w mieście. – Dla wielu moich czytelników – dodaje – to, co się na tej wsi dzieje będzie się wydawało egzotyczne i bardzo okrutne. Opowiada również o własnej „nieprzystawalności” do życia literackiego, o dystansie do przypisywania go do nowego nurtu wiejskiego czy realizmu magicznego.
Piotr Śliwiński komplementuje literaturę Lebdy i Małeckiego. Podkreśla indywidualizacje ich światów, które wymykają się sentymentalizmowi. Wskazuje na „ratowniczy” sens ich pisarstwa, na respekt poetki i prozaika dla życia zwykłych ludzi i uważność wobec zwykłości.
Sekwencję pytań i uwag ze strony słuchaczy otwiera podziękowanie Olchy Sikorskiej z Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Za to, co literacko „przychodzi” od Małgorzaty Lebdy i Jakuba Małeckiego, w tym między innymi za pamięć o rodzicach, o pszczołach i starych kobietach. Czytelnicy wypytują o bardzo osobiste, życiowe doświadczenia pisarzy. Po spotkaniu opuszczają księgarnię w skupieniu i zamyśleniu.
Wojciech Biedak – WBPiCAK
Zdjęcia – Jacek Kordus (dla WBPiCAK)
Nowe pokolenie – Lebda, Małecki i Śliwiński w dyskusji na żywo – Poznań, 28 września 2018 roku – Organizatorzy: Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu we współpracy z księgarnią Skład Kulturalny i Instytutem Książki w ramach programu Dyskusyjne Kluby Książki