18 / 03 / 19

KUŹNIA TRADYCJI w wielkim mieście

Rozmowa z Piotrem Kulką, kierownikiem Zespołu Folklorystycznego „Wielkopolanie” i Pawłem Zawadzkim z „Wielkopolan”

Z Piotrem Kulką, kierownikiem Zespołu Folklorystycznego „Wielkopolanie” i Pawłem Zawadzkim z „Wielkopolan” rozmawia Wojciech Biedak, rzecznik WBPiCAK

 
Wojciech Biedak: Co się kryje za tą nazwą?

Piotr Kulka: Popularyzowanie i nauka polskich i wielkopolskich tradycji muzycznych i tanecznych. Inicjatywa zrodziła się w Zespole Folklorystycznym „Wielkopolanie” Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.

Dla kogo jest Kuźnia Tradycji?

Paweł Zawadzki: Głównie dla dzieci i młodzieży. Ale nie ma ograniczeń wiekowych. Chociaż dla młodych opanowanie gry na instrumentach ludowych jest łatwiejsze, można też w nich obudzić chęć poznawania całej kultury ludowej. Ale to absolutnie nie eliminuje starszych!

Też mogą się zgłaszać?

Paweł Zawadzki: Tak, mam znajomych, którzy jako dorośli zaczęli grać na dudach i bardzo im się to spodobało. Ale przede wszystkim chcemy pokazać najmłodszym, że kultura ludowa to nie tylko dożynki raz w roku i śpiewanie przy żłóbku. Że to żyje, a Wielkopolska ciągle dudami stoi, dudy są w natarciu! W Poznaniu przecież jest Kapela Dudziarzy Wielkopolskich Centrum Kultury Zamek, ale z popularyzacją w szerszym zakresie bywa w Poznaniu różnie. My chcemy pokazać młodym ludziom, że coś takiego istnieje, że mogą się nauczyć grać, śpiewać i tańczyć. Sam pochodzę ze wsi, spod Stęszewa, mam jeszcze przekaz tradycji ludowych od dziadków, ale przede wszystkim tradycji dudziarskich od mojego mistrza Romualda Jędraszaka. Wiem z własnych doświadczeń i z wielu obserwacji, że młodzi ludzi są bardzo ciekawi tej tradycji, bardzo ją chłoną.

Ale muzyka ludowa to nie pana zawód?

Paweł Zawadzki: Pracuję na Politechnice Poznańskiej jako asystent i robię tam doktorat. Zajmuję się inżynierią biomedyczną.

Piotr Kulka: Paweł jest w tej tradycji i w tej pasji od dzieciństwa. Teraz uczy najmłodszych.

A to nie jest taka zwykła nauka, bo nie jest z nut. Nagrywa się np. melodię na telefonie komórkowym dziewczynce, która uczy się gry na mazankach. I ona powinna to odtwarzać. To jest praktyczny i współczesny przekaz pokoleniowy (z uśmiechem). Nauka przez naśladowanie.

Dała radę?

Paweł Zawadzki: Tak, jak najbardziej. Być może jest to nauka trudniejsza, bo uczeń musi strasznie dokładnie opanować instrument. Ale to nie jest takie „maszynowe” odtwarzanie muzyki. Oczywiście w muzyce ludowej zdarzają się schematy, ale trzeba je opanować. Kiedy ja uczyłem się grać, to słuchałem podsuwanych przez pana Romualda Jędraszaka nagrań na kasetach. I potem ze słuchu się to odtwarzało.

Kuźnia Tradycji działa od stycznia 2019 roku. Czy to jest rodzaj szkoły czy bardziej warsztatów? Jak często są zajęcia?

Piotr Kulka: To nie jest szkoła, to są warsztaty połączone z kultywowaniem naszych tradycji. Częstotliwość zajęć jest ustalana bezpośrednio z nauczycielem – bez sztywnych reguł. Średnio zajęcia odbywają się raz w tygodni. Póki co.

Są pierwsi chętni?

Piotr Kulka: Tak. I na szerszeńki i na mazanki. Powoli wieść o Kuźni Tradycji się roznosi…

Gdzie się zgłaszać, gdzie szukać informacji.

Paweł Zawadzki: Zapraszamy na stronę internetową Zespołu Folklorystycznego Wielkopolanie: www.folklor.pl i tam jest zakładka Kuźnia Tradycji. Podstrona jest rozbudowywana.

Czy zajęcia kosztują?

Piotr Kulka: W tej fazie są bezpłatne. Także społecznie prowadzone są przez nauczycieli. Ale być może to się będzie zmieniało.

Gdzie się odbywają?

Piotr Kulka: W siedzibie Zespołu „Wielkopolanie”, przy ul. Drzymały 24.

W Poznaniu, w wielkim mieście.

Piotr Kulka: W pięknej okolicy, przy Parku Sołackim.

Czy trzeba mieć swój instrument lub wytrzasnąć go spod ziemi?

Piotr Kulka: Gwarantujemy instrumenty. Mamy już w swoich zasobach dwa kozły białe, mamy mazanki, skrzypce podwiązane, dudy wielkopolskie, wszystkie rodzaje sierszeniek. Przygotowujemy kozła czarnego. Mamy też pierdziela i marynę.

Czy ta nauka gry, tańca i śpiewu może być przyjemnością dla dzieci i współczesnej młodzieży, zwłaszcza z dużego miasta?

Piotr Kulka: Uważam, że tak. Wczoraj były u nas dzieci z przedszkola Akademia Smyka. Po spotkaniu zadzwoniły panie nauczycielki, że dzieci długo potem mówiły o tych instrumentach. Mówiły o mazankach, o marynie, o koźle. Bo przecież na co dzień tego nie widzą, nie dotykają. A tu nagle coś tak ciekawego!

No tak, ale często muzyka ludowa, zwłaszcza w dużych miastach, traktowana jest jako skansen lub ciekawostka.

Paweł Zawadzki: Bywa odbierana jako skansen, ale dlatego, że nie jest dobrze poznana i często nieodpowiednio przedstawiana. Nie zawsze dbamy też o odpowiednią oprawę. Myślę, że gdyby ludzie mieli szansę poznać prawdziwą głębię folkloru, instrumentów, różnorodność tej muzyki i barwność ludzi, którzy ją wykonują, zmieniliby zdanie.

Piotr Kulka: Uważa się również, że muzyka tradycyjna jest związana z ludźmi starszymi. To nie jest prawdą. Jest mnóstwo młodych ludzi, takich jak Paweł czy kolejny nauczyciel w naszej szkole, Mikołaj Taberski, który uczy gry na koźle. To świetni młodzi ludzie, którzy tym żyją.

Paweł Zawadzki: Ale jest trochę tak, że ta kultura ludowa pojawia się w otoczeniu starszych ludzi. Obok nich są młodzi i bardzo młodzi. A pośrodku jest luka. Młodzi, którzy uczą się grać na tych instrumentach, tak jak ja w szkołach, w pewnym momencie przepadają. Bo nie mają miejsca, gdzie się mogą pokazać.

Piotr Kulka: Stąd ta nasza inicjatywa. Bo to nie tylko nauka, ale też szansa i to już w najbliższym czasie, że nasi uczniowie będą występować.

Jak przekonujecie młodych ludzi, że ta muzyka jest żywa, że ma niepowtarzalny urok?

Piotr Kulka: W tym roku, podczas balu karnawałowego zrobiliśmy niespodziankę wszystkim gościom. Mogli poznać z bliska nasze instrumenty ludowe i zostali wciągnięci do zabawy. A były to nasze tradycyjne zabawy wielkopolskie. Zostało to fantastycznie przyjęte i mogło trwać prawie bez końca. Staramy się tak często robić, zwłaszcza dla najmłodszych.

Młody człowiek, który u was zaczyna się uczyć, a potem grać, może się także jakoś wyróżnić w swoim środowisku, bo potrafi coś nietypowego, oryginalnego… A dla was? Na czym polega przyjemność uczenia tradycyjnej muzyki ludowej?

Paweł Zawadzki: Ja uczyłem się grać na skrzypcach w kapeli dudziarskiej w Domu Kultury w Stęszewie. Lekcje były bezpłatne. Potem gdzieś wyjeżdżaliśmy. Pierwszy raz w życiu pojechałem nad morze też z kapelą i potem, dzięki tej muzyce, poznałem kawał świata i mnóstwo ludzi. Otrzymałem tę tradycję za darmo i zyskałem bardzo wiele. Chciałbym teraz młodym ludziom oddać od siebie to, co mi dano, chciałbym to przekazać dalej. To przyjemny obowiązek i zobowiązanie.

Czy wielkopolska muzyka ludowa ma szansę zdobyć Poznań?

Piotr Kulka: Jestem przekonany, że tak. Dlatego działamy.


Kuźnia Tradycji Zespołu Folklorystycznego „Wielkopolanie” to nauka gry na tradycyjnych wielkopolskich instrumentach ludowych, także nauka tradycyjnego tańca i śpiewu. Nauczyciele to: Romuald Jędraszak – mistrz gry na dudach, sierszeńkach, skrzypcach przewiązanych i mazankach, Piotr Górecki – muzyk, tancerz i nauczyciel gry na sierszeńkach i dudach, Paweł Zawadzki – muzyk, tancerz i nauczyciel gry na mazankach i skrzypcach przewiązanych, Mikołaj Taberski – muzyk i nauczyciel gry na koźle weselnym i ślubnym.


Wojciech Biedak – WBPiCAK

Na zdjęciach Mateusza Kiszki (WBPiCAK) Piotr Kulka i Paweł Zawadzki. W wielkim mieście.
 

Podoba Ci się ten artykuł? Podziel się ze znajomymi: